środa, 11 listopada 2015

2. Oczekiwanie przyszłości.

           Witam! Mam nadzieje, że za brak komentarzy nie jesteście źli za brak odzewu z mojej strony. No cóż dużo się działo i nie miałam kiedy pisać tego i skończyć kolejnego rozdziału. Ale koniec bliski więc spokojnie;) Ale także mam dużo pomysłów na kolejne opowiadania.
            Także przepraszam, za nie miłe słowo pokazujące się w tekście ale nie miała jak złagodzić słowa do sytuacji, który za chwile przeczytacie. I za błędy które zrobiłam. Dlatego czytasz to na własną odpowiedzialność! Miłego spędzania czasu w czytaniu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

        To był ranek, koło siódmej. Przez pół zasłonięte okno wdzierały się promyki słońca do pokoju gdzie, w łóżku właśnie przekręcała plecami brunetka do natarczywego światła.  Po chwili usłyszała piski swojej suni, która wabiła się Pusia. Dziś miała szkołe godzinę później i chciała jeszcze pospać. Jednak słońce i pies nie pozwoliły jej już dłużej spać, z tego powodu warknęła pod nosem odkrywając się kołdrą i wstała idąc do aneksu kuchennego który się mieścił w przedpokoju. Mieszkanie nie było duże, mała łazienka z WC-etem, pokój z około 15 m kw. i przedpokój gdzie był zrobiony ten aneks. Karolina po śmierci matki wprowadziła się do tego mieszkania do póki nie dostanie własnego.
         Po śniadaniu, spakowała się i właśnie miała iść się myć jak ktoś nagle zapukał do jej drzwi. Trochę wystraszona podeszła do nich i sprawdziła kogo sprowadza o tak wczesnej godzinie do niej a było dwadzieścia po siódmej. Zajrzała przez wizjer i widząc koleżankę odetchnęła z ulgą. Otworzyła jej drzwi i wpuściła ją do środka. Przywitały się i teraz Karolina zauważyła, że mina drugiej dziewczyny nie jest zbyt miła.
- Co się stało Malwinko?
- Co się stało? Chcesz się dowiedzieć...
- Tak chce ale zanim mi powiesz to usiądź a ja zrobię ci herbatę, ogarnę się a ty się uspokoisz i poukładasz w głowie sobie to co masz mi do powiedzenia, ok? - przerwała dziewczynie brunetka. Ta tylko pokiwała głową i usiadła na niskim krzesełku z podłokietnikami przy stole w pokoju. Była to dość wysoka i nie szczupła ale też nie gruba dziewczyna. Miała średni blond włosów które sięgały jej do ramion a oczy miała o zielonej  barwie. Karolina poszła szybko nastawić wody w czajniku elektrycznym i wrzuciła do kubka herbatę a do filiżanki kawę rozpuszczalną dla siebie. Po ugotowaniu się wody wlała do kubków, po chwili wzięła cukierniczkę i zaniosła do pokoju by postawić na stole, to samo zrobiła z kubkami.
- Przepraszam cię za chwilowy bałagan ale uczyłam się do sprawdzianu na dzisiejszą geografie i polski, rozumiesz?
-Pewnie spokojnie u mnie nie lepiej... Ale idź szybko ogarnij się, bo muszę ci powiedzieć co frajer zrobił. -  brunetka tylko pokiwał głową i szybko czmychnęła do łazienki. Po 10 minutach wróciła i usiadła na takim samym krzesełku co Malwina tylko bez podparć na łokcie. Posłodziła sobie łyżeczką cukru czarny napój w filiżance i czekała aż koleżanka zacznie mówić.
- Od czego zacząć? Może od tego, pamiętasz co Ci mówiłam, że po sylwestrze kolega Tomka mówił o jakiejś dziewczynie, która się do niego przystawiała a on niby to olał.. - ta tylko jej przytaknęła - To dowiedziałam się właśnie od Piksela, że jednak to nie tak do końca było, że olał. - w tej chwili Karolina zrobiła duże oczy z nie do wierzenia.
- Jak to? - zapytała się. Zastanawiała się kiedy Tomek zaczął ''grę oszusta'' z Malwiną. Przecież słyszała od niego i od niej, że on chce mieć przyszłość z nią, a tu taka niespodzianka.
- Tak naprawdę to się przelizali na tej imprezie ale do niczego nie doszło, tak przynajmniej mówi Piksel. Ale przecież Tomek ostatnio się nie kontaktuje ze mną, bo wiesz niby nie ma nic na koncie i ja muszę do niego się odzywać, a jak ja chce się spotkać to wymiguje się, że nie ma czasu bo zaczął kurs prawa jazdy nie? - Karolina przytaknęła - I oczywiście robi ale przecież nie codziennie to co słyszałam, tylko cztery razy w tygodniu a resztę dni po pracy to chodzi po klubach lub na domówki. Zgadnij co robi tam bez mnie?
- Raczej nie uwierzę, że tylko z chłopakami popija piwo lub tęskni za tobą. - zakupiła brunetka
- Zgadłaś, bajeruje dziewczyny i zalicza. Co myślisz co powinnam zrobić?
- Ty?! Malwina, ja bym poczekała a jak się odezwie to bym poprosiła o spotkanie i dała mu łomot. Co za sukinsyn... Przepraszam cię ale obiecywanie złotych gór a potem jeszcze je niszczenie kłamstwem to jest już aż nad to.
- Wiem, ale myślisz że się odezwie? Jak on się ciągle usprawiedliwia brakiem czasu a ja tu codziennie nie jestem w mieście. Mam pracę tam na wsi a codziennie wydawać na bilet na prywaciarzy to trochę dużo, sama zapewne się domyślasz.
- Myślisz że nie wiem?! Wiem i to aż za dobrze. Przecież nie tylko ty mieszkasz z moich znajomych pod miastem. Ale jego to bym skopała dupsko. - napiła się łyk kawy już ciepłej. Wstała i zaczęła trochę ogarniać bałagan jaki panował w pokoju dla uspokojenia się. Malwina przyglądała się dziewczynie w skupieniu i zastanawiała się aż w końcu się odezwała.
- Właśnie, a może Ty do niego zadzwonisz? -powiedziała blondynka i nagle Karolina stanęła w miejscu plecami do Malwiny i zastanawiała się to co usłyszała. Obróciła się przodem do niej po chwili a na jej twarzy widać było tajemniczy uśmiech a oczy jej aż zabłyszczały czymś niebezpiecznym. Malwina już wiedziała, że koleżanka się zgodzi.
- W takim razie chodź tu, usiądź i uzgodnimy co masz mówić, ale ani słówka że masz jego numer od mnie zgoda? - zapytała się wysoka blondynka a Karolina usiadła i przytaknęła już szczęśliwa zrealizowania swoich planów w głowie.
        Po chwili porozumienia i podanie numeru telefonu chłopaka, Karolina wyprowadziła psa na spacer a po powrocie, wzięła torbę przygotowaną z książkami, notatkami jak i z czymś do pisania, i wyszły do szkoły dyskutując już o nauce na sprawdzian z lekcji które się odbywały w tym dniu.

***

         Po szkole dziewczyny poszły coś zjeść na mieście i przedyskutować temat z rana. Gdy była już blisko godzina piąta po południu skierowały się do parku nie opodal szkoły i usiadły na ławce w zacisznym miejscu. Karolina wyjęła telefon z kieszeni cienkiej brązowej kurtki i wybrała numer do "chłopaka" Malwiny, po czym przyłożyła urządzenie do ucha. Poczekała chwilę słysząc sygnał, jednak włączyła się sekretarka zaraz po paru dźwiękach.
- Hej! Czy on sobie kpi? - uniosła się Karolina
- Może szef zatrzymał go dłużej... - odpowiedziała Malwina.
- Chwila, twierdzisz że on nadal tam jest? I niby co robi? Ok, rozumiem. Ma pracę czy co tam jest i niby pozwala żeby szef go przetrzymywał? Ja sądzę, że już jest gdzieś w drodze. A ty nie bądź naiwna bo chyba sama nie wierzysz w to co mówisz. - brunetka spojrzał na dziewczynę obok niej siedzącą i ponownie wybrała numer chłopaka. Jednak było to samo co za pierwszym razem - sekretarka. Karolina jeszcze kilka razy tak próbowała jednak za każdym razem było to samo. Za którymś razem odpuściła bo znudził jej dźwięk z telefonu i sama się rozłączyła. Spojrzał na blondynkę i poczuła się w tej chwili bezradna i bez pomocna dziewczynie. A przecież codziennie też nie będzie dzwonić do tego kolesia by podał w końcu czy jeszcze chce wiązać się z Malwiną czy nie.
- Chyba go sobie sama odpuszczę ale ja mu to powiem prosto w twarz, jeżeli tak dalej będzie. Jednak nadzieja tu dużo nie da, nie? - zapytała się zielonooka. Karolina tylko przytaknęła bo niby co ma poradzić jak sama ma ochotę takiemu wygarnąć co o nim myśli.
           Dziewczyny jeszcze chwilę pogadały kierując się na przystanek, bo Malwina musiała dojechać do domu, który był pod miastem. Tam się rozstały i Karolina wróciła szybko do swojego mieszkanka. Odrobiła lekcje które były zadane dzisiejszego dnia i na jutro. Wyszła z swoim psem, rozmyślając o przyszłości. Zastanawiała się jak to będzie w przyszłości, czy uda jej się z szkołą, potem z studiami czy jednak będzie musiała wrócić do pracy jako fryzjerka gdzie nie cały rok temu ukończyła szkołę z tym zawodem. Mimo, że poszła do tej szkoły to myślała wtedy by wyrwać się od świętej pamięci - matki, po której nie ma zbyt wile dobrych wspomnień i od nad opiekuńczej siostry, która teraz podziwia, że sobie radzi po tym wszystkim. Jednak Karolina ma taką zasadę by iść na przód i walczyć o swoje. To tylko ją podtrzymuje. No i może przyszłość nieznana, której oczekuje.
             Spojrzała się w niebo gdzie już pojawiały się pierwsze gwiazdy tego wieczoru i uśmiechnęła się bo czuła, że może być raz lepiej, raz gorzej ale uda się jej osiągnąć to czego zapragnie. Może raz pod górkę, raz z górki ale patrzyła pozytywnie. wróciła do domu, wykąpała się, zjadła kolację i położyła się do łóżka z pozytywną myślą.

niedziela, 29 marca 2015

1.Powrót do przeszłości

Była dziewczyna o włosach kolorze jasnego brązu i oczach jak z ciemnego bursztynu. Cerę miała jasną nieskazitelną i delikatną jak porcelana po której w tej chwili leciała kropla łzy gdzie skończyła żywot na asfalcie.
-Karolina! - Ktoś ją wołał jednak dziewczyna nie słyszała jak ktoś ją woła. Patrzyła tempo w telefon, który trzymała w dłoni a z jej oczu leciały łzy zaznaczając ślady na jej twarzy. Właśnie dowiedziała się tragedii która miała zmienić jej życie o sto osiemdziesiąt stopni. Dowiedziała się czegoś, czego nigdy nie chciała pomimo, że miała dość życia z takim ciężarem. Czuła jak jej żołądek zaciska się z nerwów, zaczyna piec i przeszywać ból  brzucha. W głowie miała pełno myśli, wspomnień i żalu, którego już nigdy ta osoba nie usłyszy od niej. Nie usłyszy jej krzyku, złości, złośliwości, współczucia, miłości ani nie pomoże jej już. Ta osoba właśnie zniknęła z jej życia gdzie pozostaną tylko obrazy wspomnień i żal, że więcej czasu nie poświęciła, ani więcej nie pokazała jak ją bardzo Kocha, jak jej będzie w przyszłości brakować. Brakować jej ciepła, współczucia i widoku twarzy, która była z nią odkąd się urodziła.
-Mama... - wyszeptała ze swoich ust i już wtedy dała pozwolić łzom lecieć po jej twarzy rozmazując jej makijaż całkowicie. Skuliła się na ławce chowając twarz w dłoniach i płakała z powodu śmierci swojej rodzicielki. Każde dziecko potrzebuje w każdej sytuacji swojej mamy by je wesprzeć. Nawet tylko kiedy mama nasza gładzi delikatnie plecy czy całuje w głowę to jednak odczuwa się że ona czuje to co my czujemy pomimo, że mówimy w pewnym momencie, że nie wie co my przechodzimy to doskonale wie. To Ona przecież nas nosiła pod sercem przez 9 miesięcy, to Ona nas karmiła i wychowywała, to Ona pokazała jaki jest świat i, że trzeba z niego korzystać, i nie bać się żyć, jednak jeśli postępujemy rozsądnie to już dużo nas uszczęśliwi. Mamy pokazują nam, że pomimo przeszkód możemy żyć pięknie, szczęśliwie, spokojnie i nie martwić się o jutro nawet jeśli mamy tylko chleb na przeżyciu czy nie mamy światła w domu. Jednak Karolina po usłyszeniu, że jej rodzicielka, która pomimo, że miała dużo wad to kochała ją, nie mogła znieść śmierci. Jej śmierci gdzie umarła na zawał w szpitalu, gdzie leżała trzy dni i mała właśnie dziś wyjść, jednak los człowieka codziennie pokazuje, że nie każdy może żyć tyle ile chcemy. Nie możemy kontrolować całego życia a na pewno nie wtedy, kiedy wchodzi w tą grę śmierć.
Po chwili poczuła jak ktoś gładzie ją po plecach. Wyprostowała się i spojrzała zapłakanymi oczami na osobę o oczach szarych i włosach przejaśnionych od długości po końce przez rozjaśniacz i widocznych po ciemniejszym odroście, cerę miała ciemniejszą odrobinę, która właśnie trzymała rękę na jej ramieniu. Była to jej siostra - Małgosia, która była starsza o osiem lat i kochała ją bardzo pomimo że ich więzi bardziej zbliżyły się dwa lata temu jak trafiła po tym jak mama źle się zachowała wobec Karoliny bo uderzyła ją w twarz i nie chciała jej wypuścić do siostry z powodu że powie co się dzieje w domu przez to też w tamtym dniu straciła telefon swój pierwszy, który wylądował w umywalce pełnej wody. Jednak jakoś Karolina wymknęła się wtedy kiedy mama była tak upojona alkoholem i poszła spać. Wtedy jej siostra z rodziną stała się jej rodziną zastępczą gdzie też nie było kolorowo ale też ponarzekać nie można było. Ma teraz 18 lat i po 5 miesiącach jej ukończenia pełnoletności dowiaduje się że mama która ją tak krzywdziła mając nie jeden nałóg to i tak ją kochała i nie wyobrażała sobie, że umrze wtedy kiedy będzie jej najbardziej brakować. Jednak już czasu się nie cofnie a powiedzieć parę słów których chciało się powiedzieć już ta osoba nie usłyszy a nawet jeśli nie odpowie, bo jak... Jak jeśli już życie z niej ubyło i zacznie tylko kostnieć.
Patrzyły na siebie, jedna zapłakana, druga z twarzą zmartwioną. Karolina nie potrafiła nic wydusić z siebie i powiedzieć swojej siostrze, że ich jeden już jedyny rodzic, który został na tym świecie właśnie odszedł. W końcu postanowiła cokolwiek powiedzieć pomimo, że czuła gule w gardle.
- Mama... ona... Małg... nie żyje. - wypowiedziała pochlipując co chwile. Nagle jej siostra znieruchomiała, ręka która była jeszcze na jej ramieniu przed chwilą zjechała na kolana siostry, a twarz mówiła sama za siebie, że była zszokowana to co właśnie się przed chwilą dowiedziała. Zaczęła kręcić głową i z niedowierzaniem powtarzała słowo "nie" aż w końcu sama zaczęła płakać i przytuliła się do siostry młodszej. Razem płakały mocząc sobie nawzajem cienkie kurtki na sobie. Płakały długo siedząc tak przytulone do siebie i marząc razem z powodu marcowej pogody, która wisiała już tak trzeci dzień nad miastem. jednak w tej chwili ta atmosfera panująca wokół im nie przeszkadzała, wręcz im dawała znać, że nie są same i jakoś to dawało im żeby w końcu obudzić się z letargu i zacząć działać.
~4 dni później~
Po kilku dniach załatwiania papierkowych spraw i załatwić datę pogrzebu nadszedł ten dzień, który kiedyś musiał nadejść. Rodzina najbliższa się zebrała przed bramą na cmentarz czekając na karawan i księdza który miał odprawić msze przed pochowaniem. Wszyscy byli oprócz dzieci brata i jego żony, Małgosi i Karoliny - Wiktora i Dominiki. Po piętnastu minutach gdy już przybył ksiądz i pojazd, gdzie była trumna a drzwi były otworzone do góry by trumnę wszyscy widzieli, zaczęli kierować się ścieżką prowadzoną do pochowku. Wszyscy szli, ostatni raz odprowadzając do dołka gdzie będzie pochowana w raz ze swoim mężem nie żyjącym od dwunastu lat. Rodzicielkę swoich dzieci i ich rodziny patrzyli, jak ostatni raz nad ziemią jest by za chwile patrzeć jak ziemia ją pokrywa zamkniętą już w trumnie, gdzie już nigdy żadna osoba nie ujrzy ją na tym świecie stąpającą i patrzącą która wyrządziła każdemu z dzieci tyle szkód, przykrości. Jednak te wszystkie wspomnienia, które pozostaną w pamięci to tak bolą ich jak nigdy dotąd bo nawet taka matka pokazała siłę jaką w sobie przez całe życie posiadała pomimo, że uciekała w nałóg pokazała, że potrafiła nawet wtedy czasem wywalczyć na trzeźwo o swoje w życiu. Gdy teraz jej już nie będzie, nie będzie kłótni, nie będzie zmartwień lecz zostanie po Niej jedynie tęsknota i pustka gdzie nikt nie będzie potrafił niczym ani nikim ją zapełnić.
cdn.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, że takie smutne i krótkie jednak dopisze kolejną cześć na następny raz z powodu, że pisałam to dziesięć godzin roniąc przy ty nie jedna łzę i potrzebuje chwilowego odpoczynku. Ale mam nadzieje, że wam się spodobała i dacie kilka komentarzy lub opinii co o tym sądzicie. Dziękuję i do zobaczenia :)

Serce zranione

Po co on tu jest?-spytała się blond dziewczyna z niebieskimi oczami o imieniu Marta. Właśnie zauważyła, że jest chłopak z jej przyjaciółką w którym się podkochuje, ale nie chce tego wyjawiać nikomu.
-Jest bo mnie zaprosił na dzisiejszą dyskotekę. Jeśli ci nie pasuje możesz iść do Gabi.-odpowiedziała jej długowłosa brunetka z szarymi oczami o imieniu Ola.
Dziś w ich gimnazjum odbywała się impreza pod tytułem ,,Dla młodzieży z radością" co miało oznaczać, młodzież miała się świetnie bawić na tej imprezie. Marta, Ola i Gabi miały po 15 lat. Chłopak który zaprosił Olę był brunetem o brązowych oczach, co Marta się przez to zakochała w owym szesnastolatku. Chodzi do liceum i ma na imię Marcin. Marta nie patrząc na niego i ignorując słowa dziewczyny idzie do brunetki o zielonych oczach.
-Hej Gabi! Jak tam leci! - przytuliła się do przyjaciółki.
-Cześć! Nic nowego. Jak ty pięknie dziś wyglądasz! Ta morska sukienka pasuje do ciebie! A te buty... Gdzie je kupiłaś?
-Dziękuje.Ach, to dostałam od Mojej cioci Hanki. Ale to chyba kupiła za granicą, bo firma tych butów jest mi nie zanana. Ty też świetnie wyglądasz. Ta spódnica zielona i czarna bluzka podkreślają twoje oczy. A ta torebka! Mogę?-Gabi kiwnęła głową- Boże, co ty tu włożyłaś, że lekkie? O masz tylko telefon i chusteczki.
-No, bo po co mi coś jeszcze jeśli w szkole będzie zajebista muza, bliskie towarzystwo i dużo innych przyjemności? Wystarczy mi to co mam.-Uśmiechnęła się zielonooka. Spojrzała za Martą i Zauważyła jak idą jej kolejna przyjaciółka. I jej chłopak?!
-Siemka Gabi! Marcina chyba znasz, prawda?-powiedziała Ola! Marcin tylko pomachał jej ręką. Odwzajemniła jego gest i podeszła przywitać się szarooką.
-Hej! Czy to znaczy, że jesteście razem? - spytała się zielonooka.
-Nie - Zaprzeczyła para.
-Tylko ją zaprosiłem. - odpowiedział chłopak.
-Aha. To jak idziemy na imprezę? - spytała się Gabi.
-Pewnie! - krzyknęli wszyscy i ruszyli w stronę dobiegającej się muzyki.
Po 2h.
Marta z Gabi tańczyły w swoim gronie towarzystwa. Między czasie Ola z Marcinem to tańczyli razem, wychodzili z sali razem, śmiali się i gadali między sobą. Marta po jakimś czasie zerkając na nich miała ich dość i chciała natychmiast stąd wyjść. Mówiąc brunetce, że idzie się przewietrzyć na chwilę.
-Może mam iść z tobą? - spytała się Gabi.
-Nie, dzięki. Poradzę sobie. - Uśmiechnęła się i skierowała się do wyjścia. Po drodze nalała sobie do kubka jednorazowego wody. Usiadła na murku przed szkołą twarzą do boiska. Podkuliła nogi i objęła je. Patrzyła na boisko gdzie znajomi jej grali w piłkę nożną. Pomachali do niej, ale ona nie zareagowała. Nagle jeden krzykną do niej. Nic. Patrzyła się nadal w jakiś punt i rozmyślając o Marcinie i Oli jak oni dziś świetnie się bawili na jej oczach. Popłynęła na jej policzku jedna samotna łza. Nie wytarła jej, bo lepiej się poczuła i zauważyła jak kolega do niej podchodzi:
-Hej!! Jest tam ktoś w tym ciele? - zauważył, że ma łzę na policzku-Co się stało? Ktoś cię zranił?- Spytał się Michał o blond czuprynie i niebieskich oczach. Był od niej o rok starszy i chociaż chodził już czwarty rok do tej szkoły to i tak miał duża popularność w szkolę. Kiedyś był przyjacielem Marcina i pewnego dnia zauważył Martę gapiącą się na piwnookiego. Zrozumiał wtedy, że podkochuję się w nim ale nie chciał nic popsuć. Myślał, że kiedyś będzie odważna i powie o swoich uczuciach co do bruneta. Teraz jednak kiedy go nie ma, Marta jest całymi dniami smutna i siedzi tak jak teraz przez całe przerwy. Rzadko co ją widzi z przyjaciółkami uśmiechniętą. Spojrzał na nią i ręką starł z policzka łzę. Marta się uśmiechnęła delikatnie. - Odpowiesz czy tak będzie się na mnie gapić, co? - Spojrzał się na nią wyczekując odpowiedzi. Po sekundzie znowu się stała smutna przypominając jej dzisiejszą zabawę. Spojrzała w oczy blondyna i chciała zacząć płakać, ale się powstrzymała gryząc siebie w język. I kolejna łza popłynęła po jej policzku, i kolejna aż nie mogła już się powstrzymać i rozpłakała się całkowicie. Michał od razu wskoczył na murek i ją do siebie przyciągną i przytulił. Już Wiedział kto ją tak zranił. Dziś widział GO trzymających się za ręce z Olą. Przyjaciółki Marty. Przytulił ją bardziej, aż poczuł jak bije jej serce. Był smutny że tak drobna dziewczyna jest raniona przez jego byłego przyjaciela. Chciał pójść tam na tą impreze i mu przywalić ale nie chciał żeby jeszcze bardziej Blondynka była smutna. Po chwili tak siedzenia przyszli chłopaki z boiska.
-Co się stało?-Spytał się brunet o niebieskich oczach o imieniu Paweł.
-Nic. Smutna jest, bo nie jest z żadnym chłopakiem na imprezie.
-Hej to może my wszyscy w padniemy z Martunią na salę i będziemy w kółku tańczyć.- Zaproponował wysoki blondy z niebieskimi oczami o imieniu Jacek. Nagle dziewczyna zachichotała i odepchnęła lekko od siebie Michała. Spojrzała po kolej na wszystkich i się uśmiechnęła.
-Dzięki że chcecie mi pomóc, ale tak na prawdę nie o to chodzi. Chodzi o Marcina. Nie wiem czy ktoś z was zauważył przez przynajmniej ostatnie dwa lata ale ja się... w nim podkochuje i...
-Przyszedł z twoją przyjaciółką i zapewne wywijają na parkiecie, a ty tu tak sobie biedna siedzisz i płaczesz. Chodź pójdziemy na salę i będziemy wszyscy razem tańczyć i się świtnie bawić- Zaproponował Patryk o czarnych do ramienia włosach i zielonych oczach. Marta Zastanowiła się krótką chwilę i po chwili powiedzenia tak byli na sali i tańczyli w kółku razem z Gabi i innymi koleżankami. Marta się świetnie bawiła razem z nimi. Po chwili zauważyła że w kółku pojawił się również Marcin i też tańczył. poszukała wzrokiem Olę ale jej nie znalazła ani w gronie tego kółka, ani na sali. Nagle Michał zaproponował że kręgu tańczą pary:
-Pierwszymi parami będą Marcin i Marta!- Jak usłyszała swoje imię natychmiast spojrzała na Marcina i wskoczyła do środka tańcząc z nim. Robili różne wygibasy. Wokół wszyscy im klaskali i dopingowali. Nagle Marcin poślizgną się i wpadł tak na Martę, że jego usta były na jej ustach. Wszyscy wokół krzyczeli ,,Gorzko, gorzko...!" ale oni już się tym nie przejmowali, bo z ich przypadkowego całusa zmienił się w namiętny pocałunek. Oboje poczuli tą bliską więź miedzy sobą. ,,odkleili się'' od siebie i spojrzeli sobie głęboko w oczy. Przytuli się do siebie tańcząc w powolny rytm muzyki jaki wybijał z głośników.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie wiem czy ktokolwiek to przeczyta lub będzie czytał, ale mam nadzieje, że wam się to spodobało. Może być trochę za słodkawa to krótka historia, ale dziś miałam lekko męczący dzień. Dziękuje proszę o komentarzyk. =)

powitanie =)

Witam!
Jestem Dorcia i pomimo, że czasem nie mam weny, to coś mnie łapie czasem i pisze prosto z serca. Osobą raczej jestem otwartą i łagodną ale szczerą czasem do bólu. Napisze najpierw o dwóch różnych historiach z mojego poprzedniego bloga z onetu a potem to się zobaczy co dalej. Do zobaczenia :)